Przebrałam się w jeansy i koszulkę. Obojętne mi było co mam na sobie, zabrałam jeszcze katanę.Byłam zdenerwowana jak nigdy. Znowu wymknęłam się przez okno. Biegałam po całym mieście szukając Wiecznego. Zaszłam aż do portu, zwolniłam i zaczęłam się rozglądać. Usłyszałam ciche szuranie gdzieś w hangarze. Spojrzałam do środka był pełny różnych maszyn, niektóre jeszcze ciepłe od niedawnego użytku. Ujrzałam potwora który pożerał już ludzi, pewnie pracownicy. Ręka zaczęła mi się trząść. Nie zdążyłam, nie dałam rady ich ocalić. Obnażyłam ostrze katany i zaatakowałam. Od razu przecięłam monstrum na połowę, stanęłam zaraz obok. Zdążyłam dostrzec że potwór się regeneruje (muzyczka do akcji bitwy (kliknij w napis) ) Odwróciła się do mnie. Był bezkształtny. Wyglądał jakby ktoś narzucił czarne płachty na ludzką czaszkę. Jej oczy lśniły czerwoną poświatą. Materiał szybko przyrósł do stworzenia. Zaczęłam ciąć je raz za razem. To nic nie dawało. Wieczny był niezniszczalny.
-Przestrzegaj przymierza.-Odezwała się znużonym głosem istota.
Przystanęłam w lekkim rozkroku, zszokowana. Nie, to nie są myślące istoty. To tylko maszyny do zabijania tworzone przez... Jak nazywał się ten człowiek? Jak on wyglądał? Czy ja zapomniałam o czymś tak ważnym? Gdy tak rozmyślałam, mój przeciwnik nie próżnował. Zaatakował mnie i wyrwał z "zawieszenia" . Upadłam na ziemię, i wypuściłam katanę z rąk. Wieczny w tym czasie zaczął mnie atakować. Czułam jak przytwierdza mnie do podłoża. Materiał, oślizgły i zimny, muskał moją twarz i oplatywał ciało. Odepchnęłam to coś wyrywając cząstki jej ciała.
-Twój opór nie ma sensu, gdzie się podziałaś, jesteś słaba i nie przestrzegasz przymierza.-Dalej mówiła osłabionym głosem.
Przeturlałam się po ziemi sięgając po katanę, Wieczny jednak rzucił mną o ścianę. Podniosłam się chwiejnie, podpierając na katanie. Monstrum poruszało się z zabójczą prędkością. Obudziłam smoka. Czułam jak moje oczy płoną. Natarłam z całej siły raz jeszcze. Lecz to odparło mój atak i rzuciło mną na jakąś platformę. Potwór stał obok mnie, maszyna ruszyła do góry, zaraz mnie zgniecie. Niestety latająca głowa skutecznie blokowała mi zejście atakując jednocześnie. Smok znów został uśpiony, to przez panikę i zbyt duże zdenerwowanie. Wieczny wytrącił mi katanę z rąk (płeć tego czegoś jest zmieniana ponieważ to jest coś, przypominające kobietę mówiące męskim głosem) raz po raz dostawałam w twarz. Upadłam i próbowałam zeskoczyć z platformy. Prawię mi się udało. Niestety, Wieczny mnie przytrzymał i dobiłam platforma do dachu. Wrzasnęłam na cały głoś. Potwór wgryzł mi się w bok. Jednocześnie ręce zostały zmiażdżone. Tak boli! Czuję jak to przeszywa całe moje ciało i paraliżuje. Opadłam z sił. Ktoś zaczął strzelać w oddali do potwora. Moi przyjaciele po mnie przyszli, znaleźli mnie. Czułam jakbym była wsysana w ciemność, opadłam i opadłam a to co działo się w około mnie, słyszałam jak z innego świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz