sobota, 8 marca 2014

19. Czyste kłamstwo.


Muzyka :)

Oni po mnie przyszli, musieli się martwić. Usłyszałam głos. Bardzo słaby i niewyraźny lecz doskonale usłyszałam zdanie. Nie do końca rozumiem. Jak to:" zwycięzca bierze nagrodę, a przegrany karę". Tak bardzo wszystko mnie boli. Wszystko wiruje a ja siedzę po środku. Ciemność która mnie otacza jakby gęstnieje.Cisza. Przeszywający ból przeszył moje dłonie i prawy bok. Powoli robiło mi się jaśniej przed oczami, niestety wszystko było zasnute mgłą. Nie umiałam poruszać lewa dłonią. Otwarłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Dokoła panowała ciemności. Chciałam się rozejrzeć po pomieszczeniu, poczułam czyjąś bliska obecność. Wzrok jednak odmawiał posłuszeństwa. Postanowiłam że dalej będę leżeć  i może coś usłyszę. Po głosach powoli rozpoznałam moich przyjaciół. Byli to Tony i Steve. Mówili coś wyraźnie zmartwieni
-Tony, naprawdę sądzisz że to możliwe? Jeden z tych stworów był prawdziwy.
-To co ma z ręką mówi samo za siebie, próbuje zwrócić na siebie uwagę nic więcej. Zaczęła nawet sama się okaleczać. To wychodzi poza granicę, pobyt w Asgardzie musiał pogorszyć jej stan. Zaczniemy terapię psychotropami i może uda się ją jeszcze uratować.-Mruknął cicho do niego Tony.
Uważają mnie za wariatkę. Ale ja nie oszalałam! Te potwory istnieją. Ja... sama nie wiem. A jeśli Tony ma rację? To może być twór mojej wyobraźni. Otwarłam oczy i wzięłam głębszy oddech. Chłopcy spojrzeli na mnie. Ich twarze były rozmyte ale umiałam ich rozpoznać. Przyjrzałam się mojej lewej dłoni. Poczułam duża gulę w gardle i łzy napłynęły mi do oczu. Nie było jej. Straciłam ją. Prawa na szczęście była zabandażowana. Tony zaczął mi tłumaczyć że taką mnie znaleźli. O dziwo mówił mi o tych stworach i że przegrałam walkę. Czemu mnie okłamuje? Chcą sekretnie mnie leczyć? Wysłuchałam go cierpliwie, patrzyłam prosto w jego oczy. Gdyby nie to że wszystko słyszałam pewnie dalej wierzyłabym im i ufałabym, tak jak przyjaciołom. Oni jednak traktowali mnie już jak chorobę. Trzeba mnie wyleczyć. Muszę się dostosować. Żyć  i myśleć jak oni. Po chwili przyszła pielęgniarka i ich wyprosiła. Byłam wdzięczna tej kobiecie.  Miałam dość słuchania kłamstw. Zmieniono mi opatrunek i zostawiono samą. Było koło siedemnastej i nie byłam zmęczona. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi z mojej sali i po chwili wszedł mężczyzna. Był to wysoki szczupły blondyn. Miał czerwony fartuch i pchał przed sobą wózek. Uśmiechnął się do mnie życzliwie.
-Chciałaby się Pani napić kawy?-Spytał miękkim płynnym głosem z nutka znajomego mi akcentu.
Spojrzałam na moją kartę. Wolno mi było jeść i pić. Przytaknęłam.
-A kawa jaka ma być i jakie ciastko?-Spytał uprzejmie.
-Poproszę kawę czarną i czekoladowe ciastko.-Mruknęłam spoglądając na niego.
Zaczął uwijać się przy stoliku. Po paru minutach moja kawa stała już na stoliku a obok niej dwa ciastka. Jedno czekoladowe i jedno różowe. Spojrzałam zaskoczona na niego jak siadał obok.
-Pracuję tu jako wolontariusz, pozwolisz że wypiję z tobą kawę.
-Nie ma problemu panie... em-Spojrzałam na niego
-Ikina Hiro-Przedstawił się z lekkim ukłonem.
-Saya, przykro mi Panie Ikiana ale nie mam nazwiska-Spojrzałam na dłoń. Grzeczność nakazuje zwracać się po nazwisku i jak ma zachować się ten człowiek.
-Nie martw się Saya, to nic złego-Uśmiechnął się
Niepewnie chwyciłam szklankę w zabandażowaną
-Myślałaś kiedyś nad nazwiskiem?-Spytał zatroskany.
-Teraz patrząc na swój stan  to mogę mówić o sobie "Fugu"*-Patrzyłam na swoje odbicie w kawie
-Nie możesz się tak nisko oceniać. Taka rana to blizna, świadectwo twojej odwagi. Twoi przyjaciele mówią że straciłaś dłoń w walce. A to jest świadectwem twojej odwagi-Uśmiechnął się
-Pan pochodzi z Japonii prawda?-Spytałam cicho spoglądając na różowe ciastko
-Tak. A to ciastko to taki dodatek na poprawienie humoru. Mam własną kawiarenkę, jak wyjdziesz ze szpitala to możesz mnie odwiedzić.-Upił delikatny łyk kawy.
Pierwszy raz od wybudzenia uśmiechnęłam się całkowicie szczerze.

*Fugu oznacza "kaleka: (przyp. autorki)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz