piątek, 1 lutego 2013

10. Krwawe łzy.

W jego rękach pojawiły się kajdany. Skuł mi ręce i podniósł mnie siłą. Zatargał mnie do jakiegoś pomieszczenia, Nie było tutaj okien, było tu strasznie duszno. Paliło sie tutaj ogromne ognisko, ściany i podłoga były z ciemnego drewna. Nie było tu mebli, tylko hak na ziemi i suficie. Ręce przykuł mi do sufitu (od autora: wiem wiem powtarzam słowo),ledwo dotykałam pacami podłogi. Kostki też skuł i przykuł do ziemi. Byłam unieruchomiona. W ręce pojawił mu sie skórzany bat, lekko sie przestraszyłam. Nie będę go błagała  o litość, to plama na honorze, wole wycierpieć swoje. Przynajmniej dziecku nic się nie stanie. Usłyszałam jak czarnowłosy strzela batem. Bez słowa poczułam pierwsze uderzenie. Zacisnęłam żeby nie wydać żadnego dźwięku. słyszałam jak mruknął coś o setce. Nie wiedziałam czy to wytrzymam, a może mówił o pięćdziesięciu? Poczułam kolejne mocne uderzenie. Ciało przeszył tępy ból,jeszcze nie zdarło mi to skóry ale trochę sukienkę. Po kilku ciosach które ledwo wytrzymałam milcząc, poczułam jak krew spłynęła mi po plecach. Loki nagle przestał, podszedł do mnie i spojrzał mi w twarz.

-Czemu ty nie krzyczysz? Czemu nie błagasz o litość?-powiedział prawie szeptem.-Zmuszę cię byś błagała mnie o litość.

Wystraszyłam sie nie na żarty, Loki zostawił bat na ziemi i podszedł do kominka. Wyciągnął z niego rozpalony do czerwoności pręt. Zaczęłam wić się, i szarpać ale dalej nie błagałam o pomoc. Próbowałam użyć swoich zdolności, niestety byłam zbyt spanikowana. Powoli przybliżył pręt do moich pleców. Nie będę go błagać, nie poddam się, nie splamię resztki honoru. Poczułam jak dotyka moich ran. Cisze w pokoju rozdarł mój krzyk. Poczułam jak spala mi się skóra. Potem zapadła ciemność a w głowie słyszałam jego śmiech.

Obudziłam się na podłodze. W moim pokoju. Nie miałam żadnych ran. Byłam w domu, w świątyni. Ubrałam sie jak zawsze zabrałam katanę. Pobiegłam na plac treningowy. To wszystko było tylko złym snem... ten Loki i drużyna, Kagamine. Wszystko było tylko koszmarem. Podbiegłam mistrza. Obok niego stał jakiś. człowiek nie zwróciłam na niego uwagi. Mistrz sie uśmiechnął do mnie i wrócił do rozmowy. Ten człowiek wygląda jak... Kagamine! Ostrze katany świsnęło, poczułam lekkie szarpnięcie przy kościach w szyi. Spojrzałam na niego, nie uwierzyłam własnym oczom. Beztrosko sie uśmiechał  ana ziemi leżało ciało mistrza! Uklękłam przy jego ciele. Mój krzyk rozdarł ciszę. Poczułam jakby ktoś wylał mi wodę na plecy.

Nagle obudziłam się na pryczy, obok mnie siedziała Mery. Robiła mi okłady na plecy, milczała. To był tylko sen.


1 komentarz:

  1. Zbyt często powtarzasz słowa takie jak "było" czy "mnie", co niszczy w ogóle tekst. Po drugie, nikt nie wytrzymałby takiego czegoś, jest to nierealne żeby ktokolwiek wytrzymał takie coś w milczeniu i spokoju. Ważną zasadą pisania jest to, że powinnaś opisywać REALNIE. A nie wymyślać jakieś niestworzone rzeczy które czynią twoją postać Superwomen. Co do pomysłu, to ciekawie, czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń