sobota, 22 września 2012

2.Gdzie jestem?

Rozejrzałam się dokoła, wszędzie były ogromne stalowe budynki. Pojazdy jeździły bez koni, wszędzie błyskały jakieś tablice, nic z tego nie rozumiałam. Co to za litery? Gdzie jestem? Wstałam, moje ubranie było szare i troche miejscami pokrwawione, moje białe szmaciane buty sie nie nadawy do użytku ale ich nie zdejmę. Podniosłam z ziemi moja katane, sprawdziłam. Wachlarze są, katana jest, czucie w nogach i rękach jest. Poszłam przed siebie, nagle jeden z tych pojazdów zatrzymał sie tuż przede mną i piskiem, wystraszyłam się. Człowiek wyskoczył z stalowej machiny i krzyczał na mnie, nic nie rozumiałam. Unosił pięści. Wyciągnęłam katanę i szybko wbiłam mu ja w klatkę piersiową. poruszyłam ostrzem w jego ciele aż mężczyzna padł martwy na ziemie zalewając sie krwią. Ludzie uciekli przerażeni, ale to nie moja wina on mi groził. Chciała im to powiedzieć, ale uciekli. Musiałam jakoś sie nauczyć ich języka. Odsunęłam sie od ciała mężczyzny. Zobaczyłam że mam przy sobie te harmonijkę co dali nam w świątyni, mistrz miał kiedyś taka samą i ał nam melodie. Usłyszałam z tyłu czyjś głos. Odwróciłam się, byli tam ludzie dziwnie ubrani, jeden z metalowym hełmem  na twarzy i czerwono czarnym stroju podszedł do mnie i powiedział coś, nic nie zrozumiałam, ale wiem jak sie nauczyć ich języka. Mistrz by mnie udusił za to bo uważa to za nie honorowe ale nie mam czasu. Chwyciłam kolesia za szyje i podniosłam do góry. Mnie i jego otoczyła zielona mgiełka, mężczyzna szarpał sie ale ja jeszcze nie skończyłam, kiedy tylko pojęłam ich język puściłam go. Upadł na ziemie, a ja oberwałam strzała od kolesia w różowym stroju. Wyrwałam ja z mojego ramienia, zaraz cały rękaw miałam w krwi. Odwróciłam sie zaczęli atakować, najpierw podbiegł ogromny zielony człowiek, mogłam jeszcze wyssać z człowieka jakieś informacje na temat tego świata a nie tylko jezyk. Podskoczyłam wysokości do 3 metrów to nie dla mnie wyzwanie. Skoczyłam ponad zielonego, uderzyłam pięsciami w strategiczne miejsca na plecach i szyji.Olbrzym zachwiał sie i upadł, inni tez atakowali,  ale jeden z nich ubrany jakby za panterę przyglądał się mi i powiedział do innych ze sam mnie załatwi. Aha juz to widzę,przygotowałam katanę i przyjęłam pozycje bojową. Nie miałam humoru wiec pierwsza zaatakowałam. Uderzyłam z gracja i wdziękiem, on zrobił unik. Dobry był ale skądś znałam ten rodzaj walki, przypominał nasz ale był zmieniony na zachodni . Ale u nas były tylko kobiety z Wakandy. Nie miałam czasy na przemyślenia uderzyłam szybko, wokół moich stóp zaczęła wirować szmaragdowa dusza smoka, z ręki strzeliłam ogniem powalając przeciwnika. Zajęłam sie resztą, tylko z jakimś od piorónów musiałam sie wysilić ale skończyłam, ale nie pokonałam ich tylko ogłuszyłam. Miałam czas na ucieczkę. Nagle usłyszałam muzyke, nie zwykłą, dobrze znaną mi melodie. To była melodia która mistrz Shen zawsze nam grał. Odwróciłam sie w stronę muzyki. Zobaczyłam tę panterę miał podobną harmonijkę do mojej, grał te samą melodie. Odwróciłam się i patrzyłam jak zaklęta, niestety to był błąd. Ktoś mocno uderzył mnie w tył głowy i upadłam nieprzytomna.

2 komentarze:

  1. Świetnie mycha :* Baaardzo ciakawie, ale brakowało mi w grupie pewnej kobiety ze skrzydełkami XD No nic.. czekam na nexta, trzymaj się papa :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Koncepcja bardzo ciekawa :) , aczkolwiek czasami ciężko się połapać w akcji, z powodu mało precyzyjnych opisów :( No ale czytam dalej ;)

    IceTea

    OdpowiedzUsuń